|
|
Niech żyje nam prezes naszego klubu!
Minął kolejny rok i już po raz czwarty przyszło Ludowi Pracującemu Miast i Wsi (z naciskiem jednak na jedno miasto) zrzucić stroje robocze i narzucić co bardziej gustowne wdzianka wyjściowe oraz udać się barwnym korowodem na Urodziny Naszego Klubu...
Huczna ta feta od początku miała zaskakiwać. Trener klubu „Tęcza” witał przybyłych i zapraszał do czerwonego autobusu, który zawiózł pasażerów pod przybytek kapitalistycznej rozpusty - Cinema City Plaza w celu ściśle określonym, którym to celem było obejrzenie Wielkiego Dzieła Stanisława Tyma pod przepięknym tytułem „Ryś” oraz bojkot panujących w tym strasznym miejscu plastikowych klimatów przywiezionych, jak każde najgorsze świństwo, z Ameryki. Seans odbył się bez zakłóceń, a w drodze powrotnej Lud zagorzale dyskutował nad problemem, który spędza od dawna sen z powiek niejednemu Obywatelowi i niejednej Obywatelce: czy Ryś jest tak dobry jak Miś? Nie mnie oceniać, bo kwestia to złożona i wymagająca wielostronnego spojrzenia, a miejsca mało.
W każdym razie Lud powrócił do klubu w atmosferze kulturalnej dysputy, nikt nie ucierpiał, nikomu się nie dostało za poglądy odbiegające od obowiązującej normy. W Naszym Klubie zaś czekała już Najukochańsza Krajowa Kapela, której nazwę przekazują sobie ludzie na ulicach i która pobrzmiewa w szeptach traw z najodleglejszych krain: W. W Dobrej Wierze. Jakaż radość z nich bije! Niczym dmuchawce swe pyłki na polskich łąkach rozsiewają ją dookoła. I choć czasy niepewne, a problemy piętrzą się coraz bardziej, oni niosą kaganek pełen szczęścia i rozświetlają nim drogę nam – Ludowi zmęczonemu codzienną pracą ku chwale Naszej Ojczyzny i Naszego Klubu. Na koncercie tego Jednego Jedynego Zespołu nie było końca łzom wzruszenia i wspólnym śpiewom. Ich genialne (tak, nie bójmy się tego słowa, Kochani) przeboje „Wielki Cud Naszych Emocji” oraz „Dobra Rada” śpiewane chórem przez publiczność i Gwiazdy niosły się echem nad szarym, zaspanym nieco miastem i malowały na niebie tęczę Nadziei i Wiary, której przecież wszyscy potrzebujemy.
Napełnieni pozytywną energią przez Najukochańszy Zespół Obywatele oddawali się rozrywce do białego rana. Tańcom i hulankom zakrapianym naszym, ojczystym alkoholem, a nie żadnym importowanym świństwem, nie było końca. Jak to rzekł Mędrzec tego Narodu – Prezes Ryszard O.: „Jest dobrze, że ktoś ma dobrze. I bardzo dobrze. Ale niedobrze, że są tacy, co mają niedobrze, bo w Polsce wszyscy powinni mieć tak samo, czyli najlepiej na świecie”. Tak też (czyli najlepiej na świecie), Kochani, mieli ci, którzy bawili się w Naszym Klubie.
I na koniec oczywiście tradycyjnie: „Łubu-dubu, łubu-dubu, niech żyje nam Prezes Naszego Klubu! Nieeeech żyjeeeee naaaaam!!!” To mówiłam ja, Prezes wie kto i sobie zapamięta, że „jestem wciąż z Prezesem” (nie mylić z: „w ciąży z prezydentem”).
|
Tekst: Iris, Zdjęcia: Maciek |
 
|
Zespół knajpy.krakow.pl nie odpowiada za treść komentarzy, zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania bądź skracania ich treści jeśli jest niezgodna z regulaminem forum. Dane osób umieszczających komentarze są logowane i w razie naruszenia prawa lub dobrego imienia osób trzecich mogą zostać przekazane odpowiednim instytucjom. |
|
|
|